recenzja styczniowego Shinyboxa 2019

Styczniowy Shinybox wjechał na salony! Recenzja i pierwsze testy kosmetyków

Koniec miesiąca już od wielu lat, niezmiennie kojarzy mi się z odwiedzinami kuriera. Również dziś Shinybox, czyli kosmetyczne pudełko „niespodzianka” trafiło do moich rąk. Od razu zabrałam się za oglądanie i pierwsze próby otrzymanych kosmetyków. Zobaczcie, co tym razem przygotował dla nas zespół Shiny i co ciekawego kupiłam w ciemno.

Cztery razy Bell – przesada?

Nie mogę zacząć inaczej. Pierwsze, co rzuca się w oczy to dominacja jednej marki kosmetycznej. Bell to polski producent o światowym zasięgu. Firma popularność zyskała dzięki kultowej pomadce ponad trzydzieści lat temu i, jak widać, wciąż prężnie działa, oferując coraz to lepsze produkty. Shinybox podjął współpracę z Bell i w jej ramach umieścił w styczniowym pudełku aż cztery kosmetyki tej marki:

  • 1. HYPOallergenic Lip Lacquer Liquid – błyszczyk
  • 2. HYPOallergenic Powder & Blush – puder i róż 2w1
  • 3. HYPOallergenic Brow Modeller Gel – korektor do brwi
  • 4. Secretale Nude – kremowa pomadka

Jesteście ciekawi, jakie wrażenie na mnie zrobiły? Przyjrzyjmy się im z bliska.

1. Błyszczyk Bell

HYPOallergenic Lip Lacquer Liquid BELL

HYPOallergenic Lip Lacquer Liquid BELL

HYPOallergenic Lip Lacquer Liquid BELL na ustach

Powiększający i wygładzający usta kosmetyk w cenie 12,99 zł / szt. Nawilża i rozświetla wargi, nadając im delikatny blask. Błyszczyk ten jest dostępny w 6 odcieniach. Mi trafił się nr 03, subtelny róż o delikatnym połysku. Pigmentacja nie jest zbyt mocna, a sam kolor wygląda bardzo naturalnie. Jak przystało na błyszczyk, nazwany przez producenta LAKIEREM do ust, ten również się klei. Opakowanie jest poręczne, kosmetyk łatwo się rozprowadza.

2. Kremowa pomadka Bell

 Secretale Nude BELL opinia jak wygląda

 Secretale Nude BELL opinia jak wygląda

 Secretale Nude BELL opinia jak wygląda

Secretale Nude, zapewniająca efekt mokrych ust. Kosmetyk przypominający balsam, w kolorze przybrudzonego wrzosu. Można ją kupić na stronie BELL za 13,49 zł. W porównaniu do błyszczyka, pomadka o kremowej strukturze jest dużo przyjemniejsza w rozprowadzaniu. Mocno nawilża usta, pozostawiając na nich wilgotną powłokę. Sam kolor nie jest intensywny, ale ładnie podkreśla naturalny kolor ust. Krycie mogłoby być lepsze. Co ważne, Secretale Nude nie skleja warg i całkiem dobrze się na nich trzyma.

3. Korektor do brwi Bell

HYPOallergenic Brow Modeller Gel - korektor do brwi

HYPOallergenic Brow Modeller Gel - korektor do brwi

HYPOallergenic Brow Modeller Gel - korektor do brwi

Żel wypełniający ubytki na brwiach. Kosmetyk całkowicie mi zbędny (jestem oddana pomadzie z Inglota i cieniowi Golden Rose). Modelowanie brwi żelem nie należy do moich ulubionych zajęć, gdyż nie przepadam za posklejanymi włoskami. Co więcej, szczoteczka nie pozwala na precyzyjne nałożenie produktu, w przeciwieństwie do cienkiego pędzelka. Wypełniacz do brwi marki Bell kosztuje 17,99 zł.

Odcień, na który trafiłam to 02, zimny brąz z domieszką szarości. Aplikator widoczny na zdjęciach rozmazuje produkt, zamiast równomiernie go rozprowadzać. Konsystencja korektora jest dość ciężka, czuć obecność kosmetyku na brwiach. Sama pigmentacja też pozostawia wiele do życzenia – kolor jest bardzo wyrazisty, nawet w małym procencie nie przypomina naturalnego. Kolejny minus to długi czas schnięcia, co można tłumaczyć wysoką trwałością – kosmetyk ładnie utrzymuje się na włoskach. Podsumowując, polecałabym go osobom o ciemnych i gęstych brwiach. U mnie nie zdał egzaminu.

4. Puder i róż Bell

HYPOallergenic powder blush

BELL HYPOallergenic powder blush

BELL HYPOallergenic powder blush

Produkt z serii HYPOallergenic, a więc ostatnia już propozycja BELL w styczniowym Shinyboxie. Jest to matujący puder, który delikatnie wykańcza make up. Kosztuje 18,85 zł/ opakowanie.

Po pierwsze, kosmetyk jest słabiutko napigmentowany. Nadaje się do delikatnego wykończenia, ale na pewno nie modelowania owalu twarzy, co możemy przeczytać na karcie dołączonej do styczniowego Shinyboxa. Owszem, ma aksamitną formułę i sprawdzi się, jako utrwalacz gotowego makijażu. Jeśli lubicie musnąć pędzlem skończony make up, ten kosmetyk powinien Was zadowolić. Przypuszczam, że sama też z niego skorzystam, bo nie lubię się świecić.

Szkoda, że poszczególne partie nie zostały odpowiednio wydzielone. Nie da rady nakładać ich osobno. Na szczęście odcienie są dobrze zbalansowane i ładnie ze sobą harmonizują. Dopiero po dokładniejszym teście będę mogła określić jego trwałość. Póki co, daję mu szansę, ale nie pokładam w nim dużych nadziei.

.

Dwa razy VIS PLANTIS – uwielbiam!

Kolejna polska marka, której wręcz nie wypada nie znać. Kosmetyki Vis Plantis wyróżniają się dobrymi składami i szerokim wyborem. Dzielą się na serie, wśród których można znaleźć m. in. produkty z filtratem ze śluzu ślimaka lub jadem żmii. Tym razem kosmetyczny box dał nam możliwość przetestowania następujących produktów:

  • MASKA wzmacniająca do włosów – seria Basil Element
  • SZAMPON do włosów z węglem aktywnym

.

VIS PLANTIS maska z serii Basil Element

VIS PLANTIS maska z serii Basil Element z bazylią

Tego jeszcze nie było! Maska z bazylią, a dokładniej ekstraktem pozyskiwanym z bazylii. Przeznaczona do wszystkich rodzajów włosów oraz do pielęgnacji skóry głowy. Ma zapobiegać wypadaniu, wzmacniać, odświeżać, zagęszczać. Szerokie działanie będzie najlepiej widoczne, jeśli zastosujemy szampon, maskę, odżywkę i mleczko z tej samej serii. Cena za 200 ml to 29,99 zł.

VIS PLANTIS maska z serii Basil Element z bazylią

VIS PLANTIS z bazylią na wypadanie włosów

Maska zawiera w składzie wyciąg z bazylii i olejek arganowy. W tym momencie bardzo żałuję, że nie jestem w stanie pokazać Wam jej zapachu. Kosmetyk pachnie OBŁĘDNIE, niczym smakowity, słodki krem do przełożenia ciasta. Jest naturalny, delikatnie ziołowy. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z maską do włosów, która tak zniewalająco pachnie. Nie mogę się doczekać jej użycia, ciekawe czy zapach utrzyma się na włosach po spłukaniu kosmetyku.

Szampon STOP smog!

Tutaj totalne zaskoczenie – bardzo pozytywne. Kosmetyk, który jest na czasie i dla mnie, jako dla wrocławianki, ma szczególne znaczenie. Jak zapewne wiecie, jakość powietrza we Wrocławiu nie jest najlepsza. Trudno temu zaradzić i, na ile to tylko możliwe, warto chronić skórę / włosy przed szkodliwym smogiem. Dlatego też szampon z węglem aktywnym od Vis Plantis zrobił na mnie świetne wrażenie. Dogłębne oczyszczenie skóry głowy, ochrona przed negatywnym wpływem środowiska – to brzmi dobrze!

Kosmetyk z wyciągiem z kiełków rzeżuchy to dla mnie kompletna nowinka, którą z ciekawością przetestuję. Jeśli chodzi o szampony, preferuję kwiatowe lub owocowe zapachy, ale i ten jestem w stanie zaakceptować. Jest przyjemny, naturalny, lekki. 300 ml szamponu z węglem aktywnym kosztuje 25,99 zł co jest dość wysoką ceną. Pełnowymiarowy produkt z Shinyboxa pozwoli mi ocenić, czy jakość kosmetyku jest adekwatna do do kwoty, jaką trzeba za niego zapłacić.

Szampon z węglem aktywnym stop smog!

Szampon z węglem aktywnym stop smog!

Szampon z węglem aktywnym stop smog! vis plantis

Maseczka Dermaglin

Ostatnim kosmetykiem ze Styczniowego Shinyboxa „Time of Shine” okazała się regenerująca maseczka do twarzy Dermaglin. Polska marka jest znana z wydobywania i przetwarzania dobroczynnej zielonej glinki kambryjskiej. Naturalna maseczka w cenie 6,99 zł/szt. (dużo!) to przykład produktu, który ją zawiera.

Na jej temat nie będę się rozpisywać. Wyciąg z miodu, olejek pomarańczowy i, przede wszystkim zielona glinka kambryjska mają wygładzić skórę twarzy, dokładnie ją oczyścić i nawilżyć, łagodząc przy tym podrażnienia. Zdaniem producenta Dermaglin, maseczka regenerująca dedykowana jest skórze szorstkiej i zmęczonej. Należy nakładać ją 2 razy w tygodniu, pozostawiając grubą warstwę na 20 minut.

Dermaglin maseczka regenerująca do twarzy recenzja

.

Gratisy, których nigdy dość!

Jak co miesiąc, Shinybox w styczniu również rozpieszcza swoje klientki. Trzy gratisowe produkty idealnie uzupełniły moje kosmetyczne pudełko. Tym razem w ramach promocji otrzymałam:

  • Maseczkę oczyszczająco-odżywczą Dermaglin
  • Peeling i maskę do stóp SheFoot
  • Glitter do powiek MYSTIK

Nie są to żadne nowości, wszystkie z powyższych kosmetyków występowały wcześniej w boxach. Maseczka do twarzy najbardziej mnie cieszy, gdyż dopełni ona kurację maską z podstawy. Peeling do stóp to równie przydatny kosmetyk, zaś brokatowy płynny cień prawdopodobnie komuś podaruję. Mam identyczny z grudniowego Shinyboxa i nieszczególnie przypadł mi do gustu. Cień nie jest trwały i mimo stosowania dobrej bazy, roluje się na powiece.

Podsumowanie Styczniowego Boxa

Myślę, że informacją, która ciekawi wiele kobiet zamawiających pudełka ShinyBox, jest ogólna wartość kosmetyków. W styczniu 2019 r. wyniosła ona:

 126,29 zł

bez uwzględnienia trzech gratisowych produktów. Box zamówiony w ciemno kosztuje 49 zł, jednak nigdy nie wiemy, na co trafimy. Tym razem zaskoczyła mnie mała różnorodność marek. Firmy Bell i Vis Plantis to cenieni polscy producenci, jednak wolałabym testować bardziej zróżnicowane kosmetyki. Nie oczekuję koreańskich maseczek w płachcie ani ekskluzywnych ampułek (chociaż czemu nie!). Trudno jednak ukryć małe rozczarowanie, widząc aż cztery produkty tej samej firmy w jednym boxie.

Nie brakuje też plusów. Do testowania mamy produkty naturalne, o świetnie skomponowanych składach. Nie są to drogeryjne śmieci z niskiej półki cenowej. W tym miesiącu otrzymałam 7 produktów w podstawie i 3 gratisy, co łącznie daje 10 kosmetyków za niecałe 50 zł.

Czy uważam pudełko za idealny zestaw karnawałowy? Nie. Korektor do brwi, błyszczyk i szminka to słaba kolorówka. Spodziewałam się raczej wyrazistej kredki, palety cieni, tuszu lub sztucznych rzęs. Brokat do włosów, neonowy lakier hybrydowy – z tym kojarzy mi się czas karnawału.

Wszystkie produkty, z wyjątkiem żelowego korektora do brwi, będą przeze mnie używane i testowane od zaraz. Najbardziej interesuje mnie bazyliowa maska do włosów, choć faworytem jest szampon z węglem aktywnym. Kremowa pomadka też otrzyma swoje pięć minut, trafiając do torebki, którą noszę do pracy. Styczniowa edycja Shinyboxa, choć niezbyt różnorodna, przypadła mi do gustu i z uśmiechem zabieram się za testy.

17 thoughts on “Styczniowy Shinybox wjechał na salony! Recenzja i pierwsze testy kosmetyków

  1. Ja właśnie 10 minut temu otworzyłam boxa i mam trochę mieszane uczucia. Niby mi się podoba, bo kosmetyki są naprawdę fajne i tragiają w moje gusta, ale znów brakuje mi tego efektu „wow”. Pudełka są po prostu takie zwyczajne, rpzydatne, ale bez szału.
    P.S. Kochana też czuje się lepiej w blond. Nie wiem co mnie keidyś wzięło na czarne włosy 😀 Jak patrzę na foty to się śmieje :p

  2. Bardzo lubię oglądać na blogach te shinyboxy 🙂 Twój ma dość pokaźną zawartość. Po kosmetyki Bell dość rzadko sięgam. Jedyną z tej marki jest matowa pomadka jaką kupiłam sobie Biedronce w lecie zeszłego roku. Ale ku memu zaskoczeniu okazała się nawet lepsza od tych znanych marek po 20 czy 30 zł 🙂 CO do boxu zaciekawiłaś mnie chyba najbardziej maską z bazylią. W życiu o takiej nie słyszałam 🙂 Ciekawe jak pachnie 😀 Mogę jedynie wierzyć Ci na słowo że pachnie zniewalająco! 🙂 Szampon STOP Smog także bardzo mnie kusi o nim także jeszcze nigdy nie słyszałam i pierwsze spotykam się z nim na Twoim blogu.
    pozdrawiam i życzę miłego wieczoru

  3. Mam rozbudowaną wersję tego pudełka – właśnie dziś do mnie przyjechała. Lubię kosmetyki Bell więc cieszę się, że znajdują się w środku te których nie znam – oprócz pomadki secretale – miałam i bardzo lubiłam. Dermaglin sprawdza się u mnie średnio więc oddam komuś innemu, ale mam też mini perfumy z czego bardzo się ucieszyłam 🙂

  4. Wszystko mi się podoba !;) Kiedyś miałam różne subskrypcje ale po roku nazbierało mi się bardzo dużo kosmetyków, jak je wykończe na pewno się zdecyduje na któryś.

  5. Nie miałam żadnego z tych produktów, ale ten błyszczyk z Bell i maska do włosów mi sie bardzo spodobały. Z tymi pudełkami to jest tak, że czasami sa przydatne, a czasami te kosmetyki nie sa akurat dla nas.

  6. Nie twierdzę że zawartość boxa jest zła bo bywały gorsze edycję. Niestety to był mój kolejny w kolejce i za każdym razem mamy coś do włosów. Z drugiej strony ma być to nic kosmetyczny a mpomoże zdaniem teraz to był box Bell

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.