Każdy słyszał o sushi, ale nie wszyscy mieli okazję go spróbować. Jedni omijają suszarnie szerokim łukiem, inni po prostu czują niechęć do surowej ryby. Z nami było podobnie – jakoś nigdy nie ciągnęło nas do obiadu na zimno, tym bardziej, że nie jest to tania przyjemność. Tegoroczne Walentynki zmieniły nasze spojrzenie na japoński przysmak. Sprawdźcie, co warto wiedzieć o sushi. Relacja z perspektywy amatorów sushi – zapraszam!
Idąc na SUSHI nie wiedziałam, czego się spodziewać
Oczywiście, miałam podstawowe pojęcie o rodzajach sushi. Nikt jednak nie wytłumaczył mi, jak trzymać pałeczki ani od czego zacząć jedzenie. Czy powinnam to wiedzieć, zanim wybrałam się do restauracji? Nie wiem. Ja poszłam w ciemno i pozwoliłam się zaskoczyć.
Wrocław oferuje sporo lokali serwujących sushi. Wybraliśmy I love Sushi ze względu na lokalizację – mieszkamy niedaleko, opinie były pozytywne, decyzja zapadła: ryzykujemy. W restauracji było pusto, więc rezerwacja okazała się niepotrzebna (jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony). Usiedliśmy przy stoliku na uboczu, żeby nikt nam nie przeszkadzał i – co najważniejsze – nie patrzył na ręce. Nie mając pojęcia o technice trzymania pałeczek przyznam, że mocno się stresowałam. Co prawda kelnerka zaproponowała pałeczki automatyczne, ale odmówiliśmy – jak się bawić to się bawić. I chociaż dopiero w połowie obiadu wpadliśmy na pomysł, aby rozdzielić bambusowe patyczki, szło nam całkiem sprawnie. Teraz już wiem, że nie ma czegoś takiego, jak technika trzymania pałeczek. Ważne, żeby było nam wygodnie. W myśl tej zasady, postanowiliśmy jeść po swojemu i to okazało się najlepszym rozwiązaniem.
Zestaw sushi na pierwszy raz
Zaskoczyło mnie rozbudowane menu. Do wyboru były zarówno małe porcje po 6 sztuk i pokaźne zestawy sushi dla kilku osób. Jako, że nigdy wcześniej nie próbowaliśmy tych japońskich specjałów, wybór padł na zróżnicowany set KOBE. W jego skład wchodziło:
- 6 x futomaki smoked salmon
- 6 x negitoro maki
- 5 x grill tai
- 8 x ebi tempura maki
- 2 x nigiri salmon
- 2 x nigiri maguro
- 2 x nigiri ebi
Cena za 31 sztuk, których nazwy niewiele nam mówiły, wyniosła 110 zł. Domówiliśmy jeszcze napój aloesowy i czekaliśmy na zamówienie. Nie trwało to długo, bo po chwili kelnerka przyniosła czekadełko.
Tak prezentowała się sałatka z wodorostów wakame skąpanych w pysznym, słodkim sosie. Zielone glony zaskoczyły mnie morskim, słodkawym smakiem. Początkowo byłam do nich sceptycznie nastawiona, ale szybko przekonałam się do tej przystawki. Błyszczące wodorosty okazały się smaczne i skutecznie pobudziły kubki smakowe. Nie mogłam uwierzyć, że sałatka powstała z suszonych kawałków, moczonych w specjalnej zalewie. Pycha!
Po ok. 30 min. zestaw sushi był już gotowy. Talerz z pachnącymi kawałkami prezentował się pięknie:
Zaczynamy od nigiri: na surowo!
Na pierwszy rzut poszły trzy rodzaje nigiri – z krewetką, łososiem i tuńczykiem. Kolejność nie jest przypadkowa. Japończycy przykładają dużą wagę do porządku, także w kwestii jedzenia. Zaczęcie degustacji od białej ryby (lub krewetki), a skończenie na rybie czerwonej (tłustej) uchodzi w ich kulturze za prawidłowe. Naturalnie wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, choć taka kolejność wydała mi się logiczna i podświadomie się na nią zdecydowałam.
Nigiri to formowane ręką ruloniki z ryżu maczanego w occie, przykryte kawałkiem soczystej ryby, owocem morza, a nawet warzywem. W naszej porcji kawałki były spore, bardzo świeże i pachnące morzem. Pierwszy raz miałam okazję jeść surową krewetkę i tuńczyka. Mięsko miało delikatny smak, doskonale komponowało się z ugniecionym ryżem. Zdziwiła mnie konsystencja samego ryżu – spodziewałam się rozgotowanej papki. Nic z tych rzeczy! Był to ryż, jakiego wcześniej nie znałam. Ocet zmienił go nie do poznania, a efekt przeszedł moje oczekiwania. Nigiri najlepiej smakowało maczane w sosie sojowym, a najbardziej przypadła mi do gustu wersja z krewetką.
Sushi na ciepło z grillowaną doradą
Rolki z białą rybą od razu przyciągnęły mój wzrok. Były to jedyne kawałki podane na ciepło, dlatego też wyjątkowo pachniały. Polane sosem Kabayaki pięknie się prezentowały. Zdaje się, że były to tzw. kaburamaki, czyli klasyczne uramaki z rybą na wierzchu. W środku znajdował się paluszek krabowy i dojrzałe mango, był też glon nori i oczywiście ryż. Grillowana dorada rozpływała się w ustach. Przyznam, że z całego zestawu, to sushi zasłużyło na najwyższą notę. Cieplutkie, aromatyczne, intensywnie morskie. Pycha!
Futomaki na słodko: to lubię!
Kiedy nadeszła kolej futomaczków (jak nazwała je pani kelnerka), nasz pierwszy głód był już zaspokojony i mogliśmy na spokojnie delektować się smakiem czteroskładnikowych rolek. Ze środka wodorostu uśmiechał się do mnie wędzony łosoś, a towarzyszyły mu warzywa: sałata, pokrojony w cienkie paseczki zielony ogórek, mango i bliżej niezidentyfikowany, słodki dodatek. Nie wiem co to, ale było dobre. No właśnie – zabrakło mi szczegółowego opisu każdej pozycji z menu. Jako laik w dziedzinie sushi, zdałam się na los. W przypadku futomaczków dobrze trafiłam, rolki były świeże, smaczne i sycące. Zamknięte w wodoroście ładnie się trzymały i nie miałam problemu z jedzeniem ich bambusowymi pałeczkami.
Uramaki, czyli sushi na odwrót
Ebi tempura maki to sushi z ryżem na wierzchu, a glonem wewnątrz rolki. Te zaproponowane przez Restaurację I love Sushi zawierają krewetkę w tempurze, ryż, sałatę, ogórka i mango. Najbardziej smakowite kąski to te z ogonkami, kryjące w sobie duuużo mięsa z krewetki. Posypane sezamem komponują się całkiem okazale, z resztą sami oceńcie:
Małe hosomaki nie dla każdego
Ostatni rodzaj sushi z naszego zestawu to hosomaki, nazwane w menu: negitoro maki. Składały się one z ryżu, tuńczyka, pora i ostrych papryczek jalapeno oraz, jak to przystało na maki, wodorostu nori. Zbity farsz tworzył spójną całość, ale dla mnie ta propozycja była najmniej atrakcyjna. A ponieważ nie przepadam za ostrymi dodatkami, poprosiłam o wersję bez papryczek (na zdjęciu po prawej). Cieszę się, że spróbowałam. Teraz już wiem, że zdecydowanie bardziej wolę słodkie smaki. Takie maczki „na raz” mogą być ciekawym przerywnikiem między kolejnymi kawałkami sushi. Tymi bogatszymi, z większą ilością warzyw i owoców.
Deser w stylu azjatyckim, zwieńczenie sushi uczty
Na zakończenie pobytu we wrocławskiej suszarni zamówiliśmy lody z zielonej herbaty. Serwowane ze świeżymi owocami liczi, w przyjemny sposób uspokoiły kubki smakowe. Jak na lody własnej produkcji, zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, choć dość szybko się topiły. Japońska zielona herbata matcha to obowiązkowy dodatek do każdej sushi uczty. Co ciekawe, w Japonii bezpośrednio przy stołach znajdują się krany z wrzątkiem oraz zielony proszek – herbata. Goście mogą ją samodzielnie przyrządzić, co stanowi prawdziwy rytuał. Tu co prawda nie doświadczyliśmy podobnego, ale lody z herbaty w zupełności wystarczyły. Warto wspomnieć, że do wyboru były też banany w cieście i owoce zawinięte w omlet, podawane na kształt sushi.
Chętnie poznam Wasze opinie na temat sushi! Często jadacie japońskie rolki? Który rodzaj najbardziej lubicie? Tradycyjnie, zachęcam do dyskusji! 🙂
.
Rok temu po raz pierwszy jadłam sushi i muszę przyznać, że bardzo mi smakowało. Nie jestem w stanie powiedzieć co dokładnie jadłam, bo zamówiliśmy mix wszystkiego co było w restauracji.
Wygląda apetycznie, aż zgłodniałem 🙂
Bardzo smakowity wpis 🙂
Sushi miałam okazję jeść w domu u znajomych, muszę przyznać, że bardzo mi smakowało. Jadłam parę razy i niestety wiem, że te przysmaki nie dla mnie. Za każdym razem źle się czułam na drugi dzień.
Rzeczywiście wygląda to bardzo estetycznie i przyciąga wzrok.
Niestety nie lubię sushi, miałam kilka podejść i za każdym razem to samo… Pięknie się prezentuje, ale to niestety nie da mnie 😉
Dawno nie jadłam, w sumie nie rozpoznaje które to które w kontekście nazewnictwa, ale uwielbiam <3
Ja uwielbiam sushi 😍😍 w moim mieście jest świetne 💚
Bardzo lubię sushi!
Ładnie wygląda, ale ja nie lubię żadnych owoców morza i sushi też mi nie pasuje …
My z partnerem zdecydowaliśmy się na wypróbowanie suchi jakiś miesiąc temu. Zamówienie złożyliśmy przez pyszne.pl i już po godzinie delektowaliśmy się pysznościami. Nasze zamówienie, jeżeli chodzi o typowe sushi składało się z 36 elementowego seta. Zależało nam na tym, by móc spróbować jak najwięcej rodzai 😉 Wszystkie były pyszne!!! Zajadaliśmy się, aż się uszy trzęsły ;)))
Do tego zamówiliśmy rosół wołowy i pierożki z wołowiną w sosie słodko-kwaśnym! Też Wam polecam wypróbować 😉
Całość zamówienia wyniosła nam ok. 100 zł, ale było warto!
Wygląda przepysznie. Jeszcze nie miałam okazji spróbować niestety. Ceny kosmos.
Wasze talerze wyglądają obłędnie. Sama nigdy nie jadłam sushi, może kiedyś skuszę się na spróbowanie
Uwielbiam sushi <3
Domowe jest najlepsze 😉
Uwielbiam ! Moglabym jesc co drugi dzien. Sama robie doskonale I juz opanowalam wszystkie rodzaje.
Ale mi narobiłaś smaka
Kiedyś próbowałam sushi, ale wybrałabym się jeszcze raz 🙂 A dzięki Tobie nie popełnię żadnych błędów, przynajmniej taką mam nadzieję.
Sushi to kompletnie nie moja bajka, próbowałam i „przyjaźni” z tego nie będzie.
Uwielbiam sushi. Chyba nic więcej z tej kuchni nie jadłam.
Nigdy nie jadłam sushi,ciekawy wpis 🙂
zrobiłem się głodny. lecę do sklepu po składniki. sam robię od 15 lat. polecam polecam polecam – to nie jest trudne
Uwielbiam sushi, a poznałam je stosunkowo niedawno. Na początku fajnie jest spróbować wielu rodzai to łatwiej potem dobierać co może smakować.
Ja chodzę do Naka Naka na Ołtaszynie. Pyszne mają roleczki :))
Ja niestety nie jestem fanką sushi, surowych owoców morza i innych wymyślnych zagranicznych potraw. Jestem raczej z tych co kochają schabowe, pierogi i bigos 😀 Chociaż powiem Ci, że może to sushi na ciepło z grillowaną doradą bym może i spróbowała. Lubię ryby z grilla więc myślę, że by mi posmakowało.Ale chyba najbardziej to te lody do mnie przemawiają, nie jadłam nigdy takich 😀
PS. Fajnie, że miło spędziłaś czas i że poznałaś wiele smaków sushi! No i Twoje marzenie o takim sushi w knajpie się spełniło 🙂
pozdrawiam
Próbowałam i próbowałam ale jakoś nie mogę się przekonać do sushi 🙂 to chyba nie dla mnie. Miłości między mną a rolkami nie będzie 😀
Nie miałam okazji jeszcze próbować sushi. Nie wiem dlaczego ale jakoś mnie do niego nie ciągnie obawiam się jego smaku. Może jednak kiedyś się przełamie i spróbuje a nóż mi posmakuje 🙂
Ja sushi próbowałam pierwszy raz jak byłam w Holandii. Ludzie u których mieszkaliśmy robili. I powiem,ze .. zasmakowało. Potem po powrocie do Polski zaraziliśmy miłością do sushi brata mojego narzeczonego. Tylko ja obecnie jem wegetariańskie :p Może nie uważam sushi za mega danie, ale jako taka przegryzka jak na jakiś czas jest naprawdę super 😀
Osobiście nigdy nie jadłam sushi w restauracji. Zawsze mam w planie zamówić, ale boję się, że będę tego żałowała. Zniechęciłam się do tego dania, bo próbowałam takie pakowane z supermarketu i było obleśne. Szczególnie marynowany imbir – okropieństwo!
Przyznam, że nie przepadam za sushi. Raz czy dwa razy miałam okazję jeść i mi nie zasmakowało, chociaż te ze zdjęć wyglądają pysznie. Kiedyś będę musiała po prostu poszukać dobrej restauracji i spróbować na nowo. Może się przekonam 🙂
Uwielbiam sushi i wszelkie owoce morza. Ostatnio dosc często jadam krewetki na kolacje
Uwielbiam sushi i wszelkie owoce morza. Ostatnio dość często jadam krewetki na kolacje, bardzo lubię ich smak , mimo, że mój mąż ich nie znosi.
I chyba wolę jednak przygotowywać wszystko w domu, w restauracji też mi smakuje, jednak przygotowanie z córką w domu daje mi wiecej satysfakcji.
Osobiście jestem fanką sushi, ale jedyna tanią i smaczną opcją są rolki z różnego rodzaju sushi to go / street sushi i tak dalej. Ostatnio zamówiliśmy sobie spory zestaw, który od dawna obiecywałam córce, ale okazało się, że bardziej smakują jej te zestawy z supermarketów, które są nieco suchsze i zdecydowanie mniej słodkie. Czasami zdarzało nam się też produkować w domu, pycha!
Do sushi nikt ani nic mnie nie przekona. Fakt sushi wygląda pięknie i można nim nacieszyć oczy, ale kompletnie nie podchodzi mi smakowo. W ogole nie spacjalnie przepadam za rybami i jem je raczej tylko wtedy kiedy nie mam wyjsca 🙂
Pierwszy raz jadłam sushi kilka lat temu. Juz nie pamiętam jak sie nazywały, ale były z awokado i bardzo mi smakowały 🙂 Drugi raz zamówiłam sobie z tymi glonami nori i nie były juz takie smaczne. Nie jestem jakąś wielką fanką sushi i raz na jakiś czas mogę je zjeść 🙂
Mniam!! Uwielbiam sushi i często jadam! Twoje wyglądało bardzo smakowicie 😀