Trzy palety, bez których nie wyobrażam sobie codziennego makijażu. Recenzja po testach.

Codzienny make-up nie powinien być zbyt mocny, ale musi odpowiednio podkreślić oczy i usta, czyli najważniejsze punkty na twarzy kobiety. Jako osoba, która przykłada dużą wagę do makijażu oczu, testuję przeróżne palety cieni i ciągle szukam swojej ulubionej. W makijażu dziennym, który robię głównie do pracy, królują brązy z odrobiną folii lub krystalicznego brokatu. Na ustach zwykle pojawia się róż, z dodatkiem czegoś spoza klasycznej palety barw. Poznaj dwie palety cieni i paletę pomadek, których używam każdego dnia.

Makeup Revolution Maxineczka Beauty Legacy

paleta makeup revolution maxineczka recenzja blog

 

Paleta, o której niedawno było bardzo głośno. Zachęcona pozytywnymi recenzjami nie mogłam sobie odmówić jej kupna i oto jest – Maxineczka Beauty Legacy już na dobre zagościła w moich kosmetycznych zbiorach. O jakości cieni ciężko jest wypowiedzieć się jednoznacznie, bo z każdym odcieniem pracuje się inaczej, nie wszystkie są równie trwałe i wyraziste.

Na zdjęciu stan mojej palety po 4 miesiącach regularnego używania. Jak widać, po cieniu CANVAS nie ma już śladu. Skradł on moje serce i namiętnie stosowałam go w formie bazy do każdego, podkreślam: każdego makijażu. Zaraz po nim, na drugim miejscu ex aequo znajdują się ASH i BRICK, które świetnie się spisują jako cienie transferowe do blendowania krawędzi. Nie trzeba z nimi długo pracować, a z pomocą dobrego pędzla można uzyskać bardzo naturalny efekt.

Znacznie gorzej w moim odczuciu wypadają cienie foliowe: CRYSTAL i COPPER, które dobrze wyglądają wyłącznie po nałożeniu palcem. PETAL mocno się obsypuje i mimo, że sam kolor jest idealny do mojej urody i odcienia włosów, po blendowaniu traci niemal cały urok i wyrazistość. Hitem palety miał być ORCHID, jednak mnie zawiódł na całej linii. Bez bazy pod brokat lub mokrego korektora, nie ma sensu się za niego zabierać. Praca z tym cieniem wymaga duuużej cierpliwości, dlatego mimo całej sympatii do pięknego koloru, rzadko kiedy z niego korzystam. Z kolei SMOKE i NIGHT zdecydowanie nie nadają się do mojego dziennego makijażu. Zostawiam je na wieczór, kiedy mam czas na zabawę i długie blendowanie.

Niemniej paleta zawiera cztery cienie, z którymi świetnie mi się pracuje. Ash, Brick i Crystal (oraz oczywiście Canvas, z którym już się pożegnałam), to trwałe  cienie, które położne na bazę trzymają się przez cały dzień.

Cena: 49,99 zł za 9 cieni do powiek, rozświetlacz, róż i bronzer.

Bellapierre 12 Color Pro Matte Lip Palette

Ostatnia paleta, która jest moim mush have do codziennego makijażu, to zestaw 12 pomadek do ust, które występują w zaskakujących kolorach. Sami zobaczcie:

Paleta pomadek do ust recenzja

Nie da się ukryć, że moimi faworytami stały się różowe pomadki, delikatnie wpadające w brązy: Incognito i Nude to niezastąpione kolory na co dzień, kiedy chcemy wyglądać kobieco i elegancko. Pozostałe propozycje stosuję ostrożnie, raczej unikając fioletów, bieli i błękitu na rzecz czerwieni.

Jeśli mowa o jakości, pomadka nie zjada się zbyt szybko, ale wymaga poprawiania co jakiś czas. Na szczęście paleta posiada lusterko. Do nakładania można użyć palca albo małego pędzelka, lecz z pewnością nie tego, który był dołączony do zestawu. Konsystencja jest bardzo kremowa, ale mimo to kosmetyk nie spływa z ust i bardo dobrze się na nich trzyma. Pomadki skutecznie nawilżają wargi, a przy okazji nadają im wyjątkowy kolor.

Przykładowo: na górze mój wybór codzienny Muddy Rose, poniżej coś innego – błękit Aqua. Paleta matowych pomadek Bellapierre Cosmetics to dobry wybór dla kobiet, które lubią łączyć kolory i tworzyć własne odcienie.

Cieszę się, że znalazła się ona w moim zbiorze – w końcu mam możliwość eksperymentowania i nie muszę nakładać na usta tego, co wszyscy.

 

 

Cena za 12 kremowych pomadek: 39,99 zł.

 

Paleta ZOEVA Cocoa Blend

najlepsza paleta cieni Zoeva Cocoa Blend cena: 89 zł

Paleta cieni, którą mam od prawie półtora roku. ZOEVA Cocoa Blend to zestaw ciepłych cieni, z których bez problemu można uzyskać każdy efekt: od nautral make up, aż po wyraziste smokey eyes. Łatwo można zauważyć, które propozycje nadają się do codzinenego makijażu: Bitter Start i Sweeter End, czyli neutralne, beżowo-kremowe cienie perfekcyjnie sprawdzały się, jako baza i wykończenie wysokiej jakości. Bardzo mi ich brakuje i tylko dla nich mogłabym ponownie kupić tę paletę.

Dwa genialne brązy, znakomicie współgrające w każdym zestawieniu, czyli Substitute for Love i Freshly Toasted polubiły się z moimi pędzlami do blendowania. Warte uwagi są też metaliczne brokaty: Pure Ganache i Warm Notes, a zaraz za nimi równie efektowny Subtle Blend. Wszystkie trzy pięknie podkreślają oko i nie trzeba poświęcać wiele czasu na ich nałożenie. W przeciwieństwie do folii od Maxineczki, te cienie można nakładać bezpośrednio na zwykłą bazę, zarówno palcem jak i pędzlem. Nie obsypują się, nie rolują, nie tracą blasku. Są idealne do daily make-upu.

Cena: 89 zł za 10 cieni do powiek.

paleta cieni recenzja Zoeva cocoa blend

 

21 thoughts on “Trzy palety, bez których nie wyobrażam sobie codziennego makijażu. Recenzja po testach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.